Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/195

Ta strona została skorygowana.

Kasztelanowa bliższych krewnych nie miała, pozostawał jéj tylko dawny opiekun, daleki powinowaty od stryjecznych stryjeczny, człek podżyły, mieszkający na wsi, a do którego znając nieco słabostki jego, starościna napisać się nie wahała. Podczaszy był dumny i chciwy niezmiernie... On to skłonił Ninę do oddania ręki staremu kasztelanowi, nie spodziewając się, aby świetniejsze małżeństwo znaleść mogła. Jako przyjaciółka familji, starościna potajemnie wyprawiła do niego list, domagając się gorąco, aby przyjechał dawną swą pupillę ratować. Położenie jéj skreśliła Gietta z talentem znakomitym, mówiąc o księciu jako o młodym awanturniku najgorszéj sławy, który już jedno popełnił morderstwo, którego w żadném lepszém nie przyjmowano towarzystwie, a cały stosunek malując jako rachubę i spekulację na majątek kasztelanowéj. Trzeba przyznać, że pozory wszelkie ułatwiały zbudowanie zręczne potwarzy.
Starościna z rozczuleniem odzywała się do serca podczaszego jako przyjaciółka Niny, bolejąca nad tém, co jéj groziło, zaklinając, aby pospiesznie przybywał nie dopuścił niegodziwéj intrydze zwyciężyć.
Umysł jéj obfity w środki, na użytek