Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/196

Ta strona została skorygowana.

kasztelanowéj stworzył jeszcze jednę bajkę, po któréj się wiele spodziewała Gietta. Puściła zręcznie wieść, iż prawdziwym powodem, dla którego książe ratował tak zapalczywie Julję, był romans z nią najczulszy prowadzony od dawna... i niewygasły aż dotąd. Wprawdzie Julja miała nie podzielać tych uczuć, ale ojciec jéj sam do tego pomagał. Plotka ta doszła prędko do uszów kasztelanowéj, jednakże żadnego na niéj nie zrobiła wrażenia.
Do Metlicy zaś trafiła starościna z podszeptem, iż nigdy kasztelanowéj rodzina wyjść za księcia nie dozwoli, że prawdopodobnie wyjdzie ona za starostę, który teraz całe dnie u niéj przebywa.
Padczaszy odebrawszy pismo, uwierzywszy w treść jego, upakował się i wyruszył do Warszawy. Gdy jak najmniéj spodziewać się mogła Nina jego przybycia, stara landara wtoczyła się w dziedziniec pałacowy i gość nieproszony wysiadł w ganku...
Kasztelanowa przypuścić nawet nie mogła, co do Warszawy podczaszego, który jéj nie cierpiał, sprowadzało, ale znając go domyślała się, że rzecz być musiała niepośledniéj wagi.
Stary był zadomowiony od lat wielu, zagospodarowany niezmiernie, a że sam