Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/223

Ta strona została skorygowana.

i bardzo energiczną odpowiedź, iż w Warszawie chce i postanawia pozostać. Opór ten do najwyższego stopnia oburzył stryja, który się zaperzył, rozgniewał, począł łajać... ale kasztelanowa cierpliwie i milcząco dała mu się wyburzyć, a w końcu na zapytanie ostateczne z zimną krwią odpowiedziała znowu: — Zostanę tu.
Podczaszy dopiero teraz postrzegł, że wyczerpawszy groźby i grubjaństwa, daléj już nie będzie miał co począć... Rozgniewany ruszył na miasto do przyjaciół zasięgnąć ich rady, co czynić z buntownicą. Wszyscy zgodnie życzyli mu, ażeby śmiesznością się nie okrywał upominając o prawa, których już nad wdową nie miał. Tego on na żaden sposób przyznać nie chciał, pogniewał się z przyjaciołmi i zły powrócił do pałacu... Nazajutrz chciał nowy szturm przypuścić do Niny, ale mu służący przyniósł wiadomość, iż pani mocno słaba i nikogo widzieć nie może.
Kasztelanowa w istocie zachorowała; lekarz nakazał jéj spoczynek i unikanie wszystkiego, coby drażnić mogło, i sam przyszedł o tém oznajmić podczaszemu, który na doktora się oburzył i swoim zwyczajem go zburczał. Grzeczny lekarz w sposób delikatny oddał mu z nawiązką.
Mimo żywego niepokoju o losy gospo-