darstwa, podczaszy pozostał jeszcze w Warszawie, ale widocznie skwaszony, a gniew teraz na starościnę zlewał, która go w fałszywe położenie wprawiła. Cofnąć się było wstydliwém, na swojém postawić niepodobna; pierwszy raz w życiu politykując, podczaszy się zgodził na pozostanie Niny w mieście, biorąc nie od niéj, ale od przyjaciołki słowo, że do żadnego małżeństwa bez jego wiedzy nie przyjdzie. Kasztelanowa chora jeszcze pożegnała odjeżdżającego chłodno i nie dozwoliła nawet w rozmowie dotknąć drażliwéj kwestji. Zgryziony, nierad wszystkiemu, stękając na poczynione wydatki, przewidując straty w domu i historje, jakie go czekały po powrocie, podczaszy klnąc obrzydłą Warszawę bodaj się zapadła, wyjechał.
Starościna pozostała na straży, a dawnego używając przywileju, starała się jak najczęściéj pod pozorem czułości odwiedzać słabą jeszcze kasztelanowę. Wszelkie jednak usiłowania dostania się do głębi jéj serca... spełzły na niczém. Nigdy Nina tak milczącą, tak dziwnie zamkniętą w sobie nie była. Żałoba doskonale jéj posługiwała do zupełnego zerwania ze światem i zaparcia mu drzwi swoich.
Hrabia Zeno jeden z pierwszych dowiedział się o zniknieniu księcia. Pochlebiało
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/224
Ta strona została skorygowana.