Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/254

Ta strona została skorygowana.

gorz? hę? nic wam złego nie przywożę!
— Ale zkądże on u licha może wiedzieć przez ducha świętego, że ja Grzegorz, kiedy ani ja jego ani on mnie w życiu nie widział.
Parobczaka oklep wsadzono na konia, by jechał po pana, a Metlica spytał, czy gość chce czekolady, kawy, polewki winnéj lub buljonu.
— Jak mi Bóg miły, daj choć jajecznicy, bo mi się zdaje, że fanfaronujesz; zkądby u was czekolada się wzięła!
Nim książe przybył, gość poufale się po dworku rozpatrzył, a Metlica dał mu czekolady, jajecznicy i co tylko dom miał na złość, aby pokazać, że przecie u księcia jegomości o razowym chlebie nie było.
Kniaź zdziwiony ekwipażem, który zobaczył w dziedzińcu, zsiadł z konia, a gdy w ślad prawie za nim podążył Metlica przez ciekawość dowiedzenia się, ktoby był ów pergaminowy człowieczek, już w pokoju nikogo nie zastał.
Gość i gospodarz byli zamknięci w sypialni księcia i siedzieli w niéj z okładem trzy godziny.
Podkomorzyc piński powrócił na obiad, kurczęta się posuszyły na trzaski, barszcz przegotował... gdy nareszcie drzwi izdebki otworzono, wyszedł naprzód blady i