Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/256

Ta strona została skorygowana.

zbytku ale dostatnio się syn pokazał wychodząc na świat, dla zawstydzenia tych, co nim w ubóstwie pomiatali. Sam ks. Woroniecki najął wcześnie pomieszkanie dla krewniaka w pałacu ks. Wojewody.
Ten zwrot fortuny, jak naówczas mówiono, najmniéj podziałał na kniazia, jedno go tylko rozradowało, iż to zbliżyć go może do kasztelanowéj.
Na dzierżawie pozostawiono podkomorzyca Orzeszkę, którego wieś zupełnie uleczyła. Pozostało mu z dawnych bałamuctw jedno tylko wyrażenie powtarzane często... Przed moją śmiercią i gdym był żyw... Zresztą był najprzytomniejszym człowiekiem, a gospodarzem zawołanym.
Metlica objął naturalnie funkcje marszałka dworu... Pojechali do Warszawy.
W początkach przybycie ich nie miało żadnego rozgłosu, w małém tylko kółku rozeszła się wieść, któréj nie dowierzano, rozmaicie ją przekręcając i opowiadając wedle usposobienia.
Nikt ztąd wielkiéj nie uczuł radości, a wszyscy po cichu wyrzucali sobie, iż tak prostéj rzeczy nie przeczuli — i w postępowaniu z księciem tyle popełnili błędów — każdy miał to nadzieję naprawić, zrzucając na kogoś innego.
Z nowego zupełnie stanowiska przyszło