Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/278

Ta strona została skorygowana.

oprzeć się szczęściu, choć miałam dość mocy, by przeżyć zwątpienie. Czemuż nie mogę ci przynieść nic więcéj nad serce wdowie i wypłakane oczy... nad uwiędłą młodość i zgorzkniałe uczucie! Bądź pewnym, że serce masz całe, takie jak wyszło z cierpień uścisku... skrwawione, ale niepokalane i czyste.
Kto wypaplał tajemnicę tego cudownego spotkania. rozmowy, pierścienia... kto ją podpatrzył? Czy ją z twarzy Konstantego, czy z wejrzeń Niny odgadnięto?... Dość, że nazajutrz wśród opowiadań o dniu przeszłym, pełnym epizodów ciekawych, pełnym anegdot dowcipnych... szeptano sobie na ucho, iż kniaź Konstanty jest zaręczony z kasztelanową.
Z kolei skrzydlata wieść przyleciała do starościny. Jeden z jéj wielbicieli przyniósł ją z bukietem razem. Gietta schyliła się do kwiatów, zarumieniła się jak róża stulistna, błysnęła okiem, zadrżała.
— To pewno? — spytała. — Ale kiedyż się spotkali?... ale gdzież się oni widzieli?
— Wszystko to cudem się stać miało. Książę ujrzał ją w oknie, wyciągnęli ręce ku sobie, poleciał i... nie wyszedł z pałacu, aż po przyrzeczeniu i zaręczynach.
— Zaręczynach? — rozśmiała się sta-