Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/309

Ta strona została skorygowana.

ski, — mój dług także starszy, dopominam się o prioritas...
— Za pozwoleniem! — huknął na to biorąc go za rękę rotmistrz, — gdzież to tego słyszano, po pałaszach pistolety... kroć sto tysięcy, jak ręka będzie zmęczona... toby było zabójstwo... Świeży tego... a ten mości panie zmachany... toby było szelmostwo!
Stefan i inni zaprotestowali, ale książe Konstanty wmięszał się zaraz.
— Kwadrans spoczynku starczy, jeźli będę cały... służę panu.
Gdy obnażono szable, Trąbie aż oczy zaświeciły, aż ślinka pociekła. Z rozkoszą stanął nieopodal w pośrodku, na piersiach skrzyżowawszy ręce... zabierając się żadnego ruchu nie stracić.
Padniewski był rębacz dobry... ale zostało mu i teraz przy śmielszém sercu przeczucie, że coś oberwać musi; ten presentyment, jak on go zwał, szkodził mu wielce... Przy pierwszém złożeniu się przeciwnik mógł się przekonać, że ma do czynienia z nielada rębaczem, nadzwyczajnéj krwi zimnéj i niezmiernie bystrego oka, dozwalającego mu odgadnąć naprzód każdy zamierzony ruch przeciwnika. Cała nadzieja była we wzroście i długości ręki, która Padniewskiemu pewną wyższość nad