Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/35

Ta strona została skorygowana.

widać cale, tylko dwoje oczów czarnych błysnęły niekiedy jak źrenice kota w ciemności.
— Mówiliście dobrze, panie Mikołaju, — rzekł, obracając się do chłopa, ale, że tysiące lat źle było na świecie, nie idzie zatém, aby tak zawsze być miało. Dobre i sprawiedliwe powoli się zdobywa, wiele pokoleń nie ujrzawszy ziemi obiecanéj umrze... a wnuki ją przecie zobaczą. Ludzie po całym świecie jakby ze snu się budzą i przeglądać zaczynają... wszyscy uczciwi podają sobie ręce, a nie tracą nadziei, że zwyciężą.
W Polsce téż nie umarła pamięć jeszcze, że było inaczéj i że wszyscy byli wolni, ino wrócić trzeba do pierwszego stanu Piasto more. Z kmiecia powstał szlachcic, którego wysłali na wojnę, a powrócił z niéj — panem. Odegnawszy nieprzyjaciela, braci się narzucił, zapomniawszy, że z nich wyszedł. W drugiém i trzeciém pokoleniu już się naród podzielił, jakby innéj matki dzieci... Ale czas wrócić do starego porządku, bo u nas dziś niemieckie prawo