Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/42

Ta strona została skorygowana.

i ułomności) nietylko przejednane nie były, ale głuchą, pokrytą, tajemną wiodły walkę.
Gdy kniazia Konstantego przygody rozeszły się po mieście, jego wystąpienie na reducie wzięło kupiectwo i mieszczaństwo za wypowiedzenie wojny szlachcie (chociaż samo jak ona grzeszyło), kniaź ów pozyskał sobie sympatję w świecie finansistów i kupców. Zwiększyła się ona jeszcze zabiciem hrabiego i ogłoszonym wyrokiem prześladowania; naostatek proces przegrany podniósł ją do najwyższego stopnia... Dowiadywano się niespokojnie, co książę zamierza i czy w istocie chce się uznać zwyciężonym, miasto opuścić i ukryć gdzieś na wsi. O tém złota młodzież nienawidząca zuchwalca, djabli wszyscy i można rodzina zabitego nie wątpili. Zawczasu się naśmiewano z rejterady... Powieści o tém chodziły i obijały się o uszy antagonistów arystokracji, którzy milczeli grzecznie, życząc innego sprawie obrotu.
Nazajutrz po tajemniczém zgromadzeniu w zamku, Metlica jeszcze był w domu, gdy mu przyniesiono od Kapostasa karteczkę, aby dla rachunków z nim był tak grzeczny i w biurze jego się stawił przed południem.