Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 2.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

— Ale mi mówiono, żeś książe przyjął propozycję bankiera? którego?
— Kapostasa.
— Kapostasa! — powtórzył stary, ocierając się i chrząkając. — Mało go kto zna, uczciwy człek, ale co tam robić? jaka przyszłość? Kapostas, o ile wiem, wekslarzem jest ledwie... nie bardzo majętny, a przyznam się... przyznam się, że choćby i Tepper i Blanc sobie życzył tego, nie radziłbym. To zawód nie dla księcia...
— Cóż mam robić? co wybrać? są nieszczęśliwe losy, którym się poddać potrzeba
— Mój mości książe, poddawać się, woli Bożéj, zapewne, aleć to próba a nie wyrok. Opatrzność człowieka stawi umyślnie w ciężkiéj perpleksji, aby go do czynu zmusić... Wiem to dobrze, iż książe masz przeciwko sobie wielu... ale nastawić czoło należy... Dlaczegobyś szukał rady nie tam, gdzie położenie jego rodziny mu wskazuje, ale u Kapostasów i mieszczan?.. Jabym na miejscu w. ks. mości poszedł do króla z memorjałem wprost, submitował się i poddał pod jego opiekę. Wierzcie mi, że Stanisław August ma serce dobre. Jakkolwiek go sądzą politycy, człowiekowi odjąć nie można uprzej-