Co się tyczy środków przeszkodzenia małżeństwu, Daliborski, troskliwy o dobro swéj klientki, miał ich szukać jeszcze, a niebędąc wybrednym w wyborze, znaleźć się je spodziewał. Kilkadziesiąt tysięcy czerwonych złotych, o których mówił doktor, mocno mu utkwiły w pamięci. Można było doktora, mało obeznanego z wartością dóbr, wpędzić na mieliznę i skorzystać. To téż do pogardzenia nie było.
Daliborski ze wszech względów znajdował właściwém zbliżyć się do doktora, obudzić w nim zaufanie i spodziewał się wpływ wywiérać. Wyobrażał go sobie daleko dobroduszniejszym, niż był w istocie.
Pepita prawie codzień teraz pisywała listy do narzeczonego, wuj nie śmiał jéj tego zakazywać. Wojewodzic pisać nie mógł, bo jeszcze ręką prawą nie władał, ktoś jednak zawsze uproszony, dawał o jego zdrowiu wiadomość.
Czuwano nad nim aż nadto, bo i wojewodzina miała pilne oko. List Daliborskiego trafił bardzo do jéj przekonania, ona także chciała małżeństwu przeszkodzić, w interesie jéj było, aby ojciec nie posłyszał o nim nic dobrego i coraz się bardziéj odstręczał. Wpływała na to nieznacznie, ażeby choroba i kuracya się przedłużały.
Ale krew tych królów gockich bajecznych, która płynąć miała w żyłach wojewodzica, młodość jego, prędzéj niż chciano, dźwigały go z posłania. Zaczynał się przechadzać po pokoju, choć z trudnością. Im więcéj mu zdrowia i życia powracało, tém się nudził straszliwiéj. Nawiedzali go wprawdzie niekiedy przyjaciele i znajomi, lecz ci, jak książę Kazio niemieli czasu siedziéć długo.
Właśnie w tych czasach spodziewane otwarcie sejmu, przygotowane wydanemi listy Kołłątaja do Małachowskiego nastąpiło. Książę nad wszelkie spodziewanie, razem z Arystydesem wybrany został marszałkiem sejmowym. A że rozrywek, do których był nawykł, wyrzec się nie mógł, całe dnie prawił mowy i laską stukał, a całe nocy w wesołém spędzał towarzystwie i ledwie mimojazdem, wpaść mógł na maleńką chwilę. Naówczas ledwie się uścisnęli strasburscy koledzy i rozstawać musieli. Rozrywano księcia marszałka, którego wszyscy kochali, bo choć płochym był, jak znaczniejsza część ówczesnéj młodzieży, serce miał poczciwe i charakter szlachetny.
Sejm ten zaraz w początkach tak gorąco zaprzątał wszystkich, iż nie było człowieka, coby czynnym będąc lub nie, widzem nie był namiętnym i słuchaczem chciwym. Obok spraw najwyższéj wagi, ty-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Syn marnotrawny.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.