Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Syn marnotrawny.djvu/281

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pewną jest rzeczą, że pięknym paniom wiele, wiele przebaczać należy; jednakże ma to swe granice, ma granice... Kochana starościno, byłyście nieostrożne! nieostrożne!.. Ja już w to wchodzić nie mogę, chociaż serdecznie życzę, aby się to pacyfikowało! pacyfikowało! Darujesz acani dobrodziejka, czekają na mnie!
I król się wymknął.
Proces rozwodowy rozpoczęto.
W kilka dni, pani stolnikowa niedoczekawszy się niewdzięcznika, posłała bilecik pełen wykrzykników i znaków zapytania.
Wojewodzic wieczorem pojechał do niéj.
— Witam tryumfatora! — zawołała we drzwiach go spotykając Malinka. — Widzisz! jeżeli nie wszystko, to połowę twoich sukcesów mnie winieneś! podziękujże przynajmnéj.
Wyciągnęła rączkę, którą wojewodzic ucałował, ale smutny był.
— Ale cóż ci jest? nie mógłbyś miéć kwaśniejszéj miny, gdyby ci się nie udało. Co ci jest?
— Nic mi nie jest, kochana stolnikowo; nie znasz mnie: ja kiedy jestem bardzo nieszczęśliwy, jestem wesół jak dyabeł, a gdym szczęśliwy bardzo, na płacz mi się zbiera.
— Pleciesz bez sensu! — zawołała stolnikowa. — Siadaj! Zjesz u mnie kolacyą! niechże cię mam choć godzinę.
— A ojciec? — spytał wojewodzic — on tam będzie niespokojny.
— Jużciż, mnie się coś poświęcić godzi! ja zawsze, zawsze uparcie sobie powiadam, że ty taki się ożenisz ze mną!
— Nie! — rzekł wojewodzic sucho.
— Dlaczego?
— Dlatego, że się wcale i nigdy nie myślę żenić! — począł Wicek. — Napatrzyłem się tyle małżeństw, że mi od tego gust odpadł zupełnie.
— Brzydzisz się kobiétami?
— Gdzie zaś! adoruję je! — rzekł wojewodzic — ale małżeństwo zdaje mi się nad siły ludzkie. Anioły mogłyby się żenić, ludzie nie są dosyć anielscy, ażeby byli godni takiego związku.
Znów stolnikowa powtórzyła: — pleciesz!
— Stolnikowo najdroższa! — odezwał się wojewodzic — cóżem ja winien, iż tego sakramentu nie czuję się godnym? Przystępować do ołtarza z tą pewnością, że się krzywoprzysięże, brzydka rzecz.
Ruszyła ramionami Malinka.