Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Trapezologjon.djvu/111

Ta strona została skorygowana.

— Z drugiego świata... z ciemności pokuty... z przepaści oczyszczenia.... Za życia byłem wielbicielem kruszcu i po śmierci skazano mnie na mieszkanie z kolei we wszystkich znajomych metalach. — Przebyłem już platynę z którą razem smażyłem się w tyglu Berzeljusa; przebyłem złoto z którego kawałkiem odbyłem najdziwniejsze podróże, od kopalni Kalifornijskich do Europy, ze sztaby na monetę, z monety na kólczyk zalotnicy się przenosząc; byłem w srebrnym rądelku i w talarze.... a teraz odpoczywam w bronzie; pozostaje mi jeszcze! a! wiele, wiele, bo muszę wypić do dna wszystko aż do glinu.... Trzeba przyznać, że metal jest bardzo chłodnem dla duszy mieszkaniem....
— Ale za cóż taka pokuta? spytał pan Henryk...
— Łatwo się domyślicie, za to żem grosz kochał nadewszystko i przedał zań życie...
— Musiał być bogaty człowiek, rzekł podkomorzy, a ze swego dzisiejszego stanowiska, mógłby nam może co powiedzieć o skarbach jakich, czy ich tu gdzie zakopanych nie mamy, spytajno go Henryku, a grzecznie?
Duch nie czekał pytania i mówił dalej nie przerywając:
Całe życie pędzałem się za pieniądzmi i byłem goły, przedawałem się nieskończoną liczbę razy napróżno.... grosz uciekał odemnie, a jeszcze tak ciężką za samo jego pragnienie naznaczono mi pokutę! Wszystko com chciał pozyskać a czegom nie miał, poszło na szalę sprawiedliwości świadczyć przeciwko mnie... i zebrały się miliony... A! gdyby nie dola co mnie prześladowała, byłbym je miał! byłbym je zgromadził, ale wypadki zawsze się przeciwko mnie spikały. Namiętność ta chwyciła mnie za młodu i nie pamiętam kiedy rozwinęła się we mnie; studentom pożyczałem groszaki na procenta, skupowałem u potrzebnych graty które z zyskiem sprzedawałem, ale ledwie się woreczek wypełnił, ktoś skradał, ginęło, przepadało...