Nie miałem pragnienia wzniesienia się, ani chęci użycia świata, ani namiętności innej prócz wiedzy, prócz nauki.... Brak wiary sprawiał we mnie to pragnienie nienasycone, bom nie wiedząc sam o tem, szukał u ludzi, czego w zamkniętem dla mnie i pustem niebie nie było.... Byłem jak człowiek co siedząc pod studnią, nie chce wierzyć że w niej jest woda i usty spalonemi wysysa piasek przejęty rozlanemi jej ponikami.
W siedmnastym roku, już mi życie obrzydło, już mi kąt rodzinny zdał się nudnym i jednostajnym, już schwyciła gorączka podróży, która trawiła mnie do ostatka. Obiecywano sobie po niej dla młodego wykształcenie nowe, i pobiegłem na południe chciwy poznać o czem marzyłem, jak gdyby świat nowy, nową dać mógł duszę! W początku oczy moje szukały obrazów, niepokoiły się niemi, spoczywały na nich badając w nich słowa wielkiej zagadki, ale głuchemu nie mówiło niebo Włoch, Sycylji, Hiszpanji, południa, tego, czego mu chmurny horyzont północy powiedzieć nie umiał. Znużyłem się wkrótce i z krajobrazu oczy zwróciłem na księgę, z żywego na umarłe.... trzeba było utopić w czemś życie, pogrzebałem je w nauce.
Podkomorzy ziewnął w tem miejscu opowiadania, ale duch zamknięty w stoliku nie zdawał się na tę niegrzecznostkę zważać i mówił dalej.
Dwudziestoletni poleciałem na wschód do kolebki ludów, na ziemię uświęconą podaniami i odkupieniem, szukając w niej znowu słowa ludzkości.... a znajdując skaliste pustynie, zamarłe morza i skamieniałe pamiątki na których świętości, niewiara moja kładła swój hieroglificzny znak zapytania.... Błądziłem wśród ruin, chwytając wśród nich zapadłe jeszcze gdzieniegdzie powieści i pieśni, aby z nich wyciskać nowe argumenta przeciw sobie samemu. Życie tak mi już było obojętnem, żem je ważył bez innego celu prócz rozrywki, prócz nabycia trochy oryginalności, której zresztą cechę nadać mi mogła pierwsza książka w obcym języku o podróży mojej wydana.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Trapezologjon.djvu/36
Ta strona została skorygowana.