Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/104

Ta strona została przepisana.

nocą dla jutrzejszych mszy udali się na spoczynek.

XI

W kilka dni później Włast ze swej wycieczki powracał uspokojony tem, że nie jechał sam...
Obok niego, po prawej ręce, w milczeniu, odmawiając kapłańskie pacierze jechał ksiądz Jordan i rozpatrywał się po kraju, w którego granice już byli wkroczyli.
Był to ten sam kapłan którego opatrzność nastręczyła Włastowi na Adlerbergu u grafa Gosberta.
Ksiądz Jordan był kapłanem już z apostolstwem obeznanym od młodości, w tej pracy zahartowanym. Wiedział już, jak trzeba mówić do tych, co nigdy nie słyszeli i do tych, co słyszane źle rozumieli. Mąż to był cierpliwości niezmordowanej i niewyczerpanej, mocy ducha nie znużonej, przytem pełen wesela wewnętrznego i spokoju.
Wiedział on, że oddając się na usługi Mieszkowi i krajowi do dawnej wiary przywiązanemu, będzie miał wiele trudności do zwyciężenia, podobało mu się jednak zostać pasterzem owczarni nowej, przez siebie utworzonej.
Ksiądz Jordan musiał zrzucić swą suknię duchowną, wstąpiwszy w granicę pogańskiego