Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/110

Ta strona została przepisana.

Dobrosław a kaplicę i przyozdobić ją jaknajpiękniej.
Dworzec w którym wygnane teraz ulubienice dawniej mieszkały, został także odnowiony i wspaniale urządzony. Był bowiem przeznaczony dla nowej kniahini.
Jednego poranku kazano Włastowi jechać do Pragi, dodając mu tych samych ludzi, którzy towarzyszyli w wycieczce nad Łabę, a gdy o cel podróży spytał, Mieszko rzekł mu:
— Pokłońcie się odemnie.
Rad, że się do kraju chrześcijańskiego dostanie, Włast pożegnał księdza Jordana i pojechał.
W kilka dni potem Mieszko w płaszczu bramowanym złotem, Sydbor w świetnej zbroi, ze starszyzną dworską wspaniale przybraną, wyjechali z grodu nad Cybiną. Na zamku gotowano się na przyjęcie mnogich gości. Dobrosław pozostał w grodzie, mając dozór nad przygotowaniami.
Orszak który z kniaziem na czele wyruszył, pociągnął ku granicy zwykłą drogą. Jechano dniem i nocą, a nazajutrz, gdy słońce ku południowi wybiło się ponad mgły jesienne i jasnym zaświeciło blaskiem, dźwięk rogów dał się słyszeć zdala i straż nadbiegła, oznajmując o zbliżającym się orszaku czeskim.