Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/124

Ta strona została przepisana.

nych do chrztu świętego, z myślą nowego znamienia pogodzić kraj, który swych dawnych bogów opłakiwał.
Z drugiej strony Mieszko szukał sposobności do jakiegoś wystąpienia, któreby mu przymierze z cesarzem ułatwiło.
Ów Wigman, którego Włast poznał na zamku Gosberta, popadłszy całkiem w niełaskę cesarza, swego krewniaka, siedział teraz u Wolińców nad Odrą, a że spokojnie wytrzymać nie mógł, napadał z nimi razem ziemie Mieszkowe. Teraz więc był czas, broniąc własnych posiadłości, razem uczynić cesarzowi przysługę i uwolnić go od niespokojnego krewniaka.
Posłano także do Pragi do Bolka, prosząc go, parę hufców dobrze zbrojnych przysłał w pomoc Mieszkowi.
Dąbrówka na tę nową zwłokę patrzała z gniewem i ze łzami, lecz nauczyła się już w pożyciu z mężem, iż go powolnie tylko przekonywać i skłaniać było można. Gdy powziął jakieś postanowienie, niczem nie dał się odwieść od niego.
Wyruszył więc i tym razem w pole, nie rzekłszy nawet dokąd, a na zamku został ksiądz Jordan z kilku duchownymi, powołanymi z Czech do pomocy w nawracaniu. Pracujący w Krasnejgórze Włast, coraz więcej zwoływał ludzi do Winnicy Pańskiej.