Tak skończył ten warchoł niespokojny, który z Geronem razem tak często napadał na Słowian.
Naprzeciw chaty słowiańskiej usypano mu mogiłę, na której krzyża nie było komu postawić.
Cesarz dowiedziawszy się o śmierci jego kazał w Regensburgu uroczyste nabożeństwo za duszę jego odprawić.
Mieszko po swym zwycięskim powrocie z wyprawy nad Odrę, zastał Dąbrówkę niecierpliwie oczekującą wprowadzenia wiary chrześcijańskiej dla kraju. Dąbrówka co chwila się spodziewała, że nareszcie krzyż zatknięty zostanie na murach wznoszonego z kamieni i cegły kościoła, nad którym sprowadzeni z Czech rzemieślnicy pilnie pracowali. Im bardziej jednak zbliżała się ta chwila, tembardziej Mieszko ociągał się i krok stanowczy odkładał. Ile razy wyjechał na łowy i spotkał w drodze lud chmurny, pomówił z ziemianami, którzy od wpływów dworu byli dalecy, powracał jakby niepewny i wahający się znowu, a gdy kniahini pytała go o chrzest ów zapowiedziany, uroczysty, nic jej nie odpowiadał.
Ksiądz Jordan, wzywany na narady, czekać radził i nie nalegać — zdało mu się,