Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/133

Ta strona została przepisana.
XV

Z pierwszym skowronkiem po roztopach wiosennych przybyło poselstwo czeskie i Bohowid staruszek, który dawne pamiętał czasy. Mieszko i Dąbrówka przyjęli go z czcią wielką.
W pierwszych dniach marca dwór cały, wojsko i ci którzy chrześcijaninami zostać chcieli, wyruszyli do Gniezna.
Poczet był uroczysty, powolny wspaniały, lecz drogi, któremi ciągnął były puste. Na widok bowiem orszaku, któremu towarzyszyły czeskie poczty, ludzie z pól uciekali i kryli się po lasach; dopiero na zamku w Gnieźnie wały i dworzec pomieścić nie mogły tłumów. Wszystko co pragnęło nowej wiary, władycy, ziemianie, wojsko, wreszcie z ludu namówieni przez panów — zbiegło się tutaj.
Gromadami stojących dokoła grodu kropili kapłani wodą i nowe im imiona dawali. Dostojniejszych Czesi i Dąbrówka do chrztu trzymali. Na ostatek przed świeżo wzniesionym ołtarzem Mieszko ochrzczonym został przez Bohowida i pobłogosławionym wraz z Dąbrówką. Sydbor i Górka przyjęli także chrzest święty. Wspaniała uczta zakończyła ten dzień wielki, a nad dachem kościoła błyszczał wysoko wzniesiony krzyż, który odtąd tej ziemi miał przyświecać.