Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/59

Ta strona została przepisana.

władał światem, jednoczył świat cały a Mieszka przejmował trwogą...
Dobrosław pospieszywszy przodem, znacznie prędzej stanął na zamku w Hradczynie opowiedział się u bramy, poznany, został wpuszczony i do Bolesława wprowadzony.
Gdy Dobrosław stanął przed nim, schylając się do kolan i oznajmując przybycie swego pana, starzec poruszył się żywo, z widoczną radością przyjmując nowinę.
Wnet zwołał służbę, kazał sobie podać świetny ubiór i kołpak książęcy, przypasał miecz i ująwszy w dłoń laskę, zawołał na starszyznę, aby mu towarzyszyła. Posłano po młodego Bolka, syna książęcego, dorodnego młodzieńca, i na jego ramieniu wspierając się, otoczony mnogim dworem, zszedł stary kniaź w podwórze.
Wnet też ukazali się we wrotach przybywający goście. Mieszko zsiadł żwawo z konia, przybliżył się do starego kniazia, i pochylił nizko głowę, zdejmując kołpak:
— Sąsiad do sąsiada, pobratymiec do pobratymca — rzekł — przybywam do was Miłościwy panie z braterstwem i pokojem.
— A ja wam jako bratu rad jestem — zawołał — Bolko, obejmując go za szyję.
W tej chwili wśród uścisku, Mieszko mimowolnie wspomniał brata Wacława i drgnął; po chwili milczenia stary kniaź wskazał na syna.