Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/64

Ta strona została przepisana.

i naród jego się nawrócił?... na świętą wiarę Chrystusową?...
— Dałby to miłościwy Bóg — zawołał ksiądz Prokop, ręce podnosząc do góry i patrząc przenikliwie na starca.
— Mieszko prosi o Dąbrówkę za żonę...
— Ze chrztem razem? — spytał ksiądz.
— Nie odmawia go... lecz z poganami swymi musi się wpierw zabezpieczyć... Mam mu dać córkę za żonę?
— Jeżeli przez nią światło i zbawienie wnijdzie na te kraje... a dlaczegożbyście dziecka nie mieli poświęcić dla Boga?... Daliście Mu już jednego syna i córkę, dajcie i drugą, a przebłagacie gniew i pomstę Bożą.
— Dziecka nie chciałbym zmuszać — odezwał się kniaź. — Idźcie jutro rano mój Ojcze, przygotujcie ją, ośmielcie, a potem przyślijcie ją do mnie.
Ksiądz Prokop odszedł. Bolko teraz uspokojony w wątpliwościach, udał się na spoczynek.

VII

Już słońce było wysoko na niebie i w podwórzu gwar i wrzawa rozlegała się wesoła, gdy starzec zbudził się ze snu ciężkiego, w którym obraz zamordowanego brata Wacława ciągle mu się przesuwał przed oczyma. Wtem weszła do sypialni jego Dąbrówka, strojnie ubrana, z wesołym uśmiechem na ustach.