do serc i drzwi zamkniętych, a ilekroć przemówił odpowiadam mu.
— Dla czego nie udacie się do przełożonych nad ubogiemi, do tych którzy się za nas obowiązali być dobroczynnemi za zapłatę? Ażali nie płacimy podatku na ubogich abyśmy głowę mieli spokojną? i nie sprawiamyż uczt dla wielkich mężów, którzy wszelaką wspierają niedolę, wedle naukowych prawideł?
— Nie miłożby wam było; spytał żebrak — coś uczynić z serca nie z obowiązku? coś nad podatek doroczny i co na was przypada?
— Mnogość jest oszustów, rzekł człowiek — nędza udaną bywa, na cóż się mam dać oszukiwać?
— Lecz cóż was obchodzi, gdybyście nawet uwiedzionemi zostali? Grzech spada na sumienie tego co go popełnia, a wam zostaje zasługa i pociecha dobrego uczynku.
Na to ów poruszył ramiony i odparł.
— Nadto mówicie mądrze, abyście z tą mądrością chleba potrzebować mieli. Jeśli nie umieliście z nią nic sobie poradzić aby żyć, snać wielka jakaś wina i kalectwo cięży na was, podejrzani jesteście.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
12