Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.
142

bór nieprzyjaciela i pozycyi najwygodniejszéj do rozpaczliwéj walki.
W tém od tylnéj straży przyszedł jeździec oznajmując że i od ojcowskiéj doliny zabierają tył Moskale.
Nie było więc wątpliwości iż garść ta wyszpiegowaną i zdradzoną została; nieprzyjaciel opasywał ją w przeważnéj liczbie, w miejscu do obrony nadzwyczaj niewygodném, bo zewsząd otoczony lasamy i wzgórzami.
Położenie było rozpaczliwe, ale ludzie nieulękli i wszyscy przeżegnawszy się czekali zbici w jedno spójne ciało.
Drgnęła warga Skibie, oko się zapaliło, ręką wskazał naprzód.
— Bracia! kiedyśmy odkryci, rzekł, czemu pieśni nie zanucić, serca rozgrzeje...
Samocha w téj chwili już intonował ją; dolina nagle rozległa się śpiewem uroczystym..
Ten kościelny hymn o mroku na tych pustkowiach, przy chorągwi z ukrzyżowanym.. ci rycerze nieruchomi w siodłach, starzec przodkujący im.. przedstawiali jakby obraz innego wieku.. Pieśń nastroiła serca do Boga, łzy połyskiwały