towarzyszów. Zawieś je i noś na sobie.. będą ci bronią i puklerzem.. Jeśli z piersi twych znikną.. nie lękaj się ale przygotuj umrzeć po chrześciańsku.. będzie to bowiem oznajmieniem rychłego końca. Bóg da ci to hasło, gdy powołać zechce.. A teraz.. nie marudźcie, czas wam w drogę.. w imie Ojca i Syna......
I na schylonego włożył szkaplerze.. Pułaski rozpiął suknią aby je na piersi uwiesić i pocałował w rękę starca.
Prawie w tejże chwili Skiba przyprowadził Karola, na którego ciekawie oczy się wszystkich zwróciły. — Stał blady i pomieszany przed Pułaskim... Żebrak długo długo nań patrzał, a powoli badając go, wyjaśniała mu się twarz, bo poczuł, że czystą, dziewiczą i szlachetną istotę miał przad sobą.. jeszcze w zetknięciu ze światem niepokalaną.
— Słuchaj, dziecko — odezwał się — droga wygnania cię czeka.. Bić się już dłużéj teraz wzrobiono, taki jest ordynans Boży, póki on znów nie powoła... Chcesz iść z p. Pułaskim? nie żal ci rodziny, domu.. kraju?
— A! żal mi, mój ojcze.. alem poprzysiągł
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.
195