Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.
201

i mrzéć nie z ręki kata ale z suchot duszy i sumienia.
Drugich siła i przemoc porywały od ołtarzy, z domów spokojnych i gnały między dzicz tatarską, na lodowe krańce pustyń azyjskich..
Innym zdało się, że gdy pójdą żebrakami między narody, znajdą ludzi.. serca, litość, braci, pomoc i sprzymierzeńców.
Innym jeszcze marzyło się, że zrobią ojczyznę — jakby można stworzyć — drugą matkę!
Inni szli z zakrytemi oczyma, aby umierać niewidząc zbezczeszczonéj ojczyzny, obalonych świątyń, zbluzganych ołtarzy i chodzących w pętach ludzi wolnych.
Nakoniec byli co biegli szaléć aby zapomnieć przeszłości. — A byli i tacy którzy łatwo wdziewali nową skórę i przebierali się za generałów moskiewskich, za feldmarszałków austryackich, i za pruskich lokajów, lub szambelanów. —
Któż zliczy, ile rodzajów tułaczów i tułactw, wygnańców i wygnania zrodziła ta godzina; ilu wędrowców po niewoli lub po woli opuszczało kraj jak szczury wynoszą się z okrętu co ma spłonąć, jak ptacy z gniazda na drzewie, które ma wicher obalić. —