Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.
244

wy; prawdę zaś i ci szanują i cenią, którzy sami się na nią zdobyć nie mogą.
Naówczas to Francya arystokratyczna, pańska ale postępowa, pełna entuzyazmu, dała Ameryce z łona swego Lafayett’a dwudziestoletniego zapaleńca, świeżo ożenionego ze śliczną hr. de Noaille, bogatego, wykształconego, swobodnego, a dla wolności kwiat życia niosącego na ofiarę.. Lafayette szedł bić się za wolność obcego narodu, czynem tym uznawał on i jego wielbiciele wspólność obowiązków całéj ludzkości, jéj braterstwo.
Czyn ten pojedyńczego, ale wydatnego człowieka, rozgłoszony szeroko, zaraźliwy swą pięknością, bohaterstwem, jak wiele innych okoliczności pomyślnych, dźwigał sprawę Amaryki. Sama Anglia czuła się sparaliżowaną w walce, upokorzona nią.
Po ogłoszeniach Burgoyn’a, które przypominały często odezwy posłów moskiewskich w Polsce, dyktowane przeciw konfederatom — nastąpiły ciche próby zgody. Washington nie odrzucając ich zrazu, uznał niemożliwemi, poznawszy ich warunki i odepchnął.
Postanowiono walczyć. Anglicy zwyciężali, kongres i Washington zniósł klęski, niedając się