Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/302

Ta strona została uwierzytelniona.
300

Karol także dzielił jego usposobienia, i byłoby im tu dobrze, gdyby prócz siebie mieli choć jedną duszę przyjazną. Tymczasem wiemy jaką niechęcią, zazdrością szpetną i małą, siało ku nim wszystko co ich otaczało. Oprócz służbowych innych stosunków z komendą nie mieli, żyli z sobą.
Jedyną pociechą w dniu spoczynku były wzgórza i lasy okoliczne, polowania na ptastwo i jelenie; a choć się na nich czasem i z grzechotnikiem spotkać było można, nie obawiano się go więcéj nad obozowych towarzyszów.
Nadchodzące dnie świąteczne, u Anglików także obchodzone z wielką uroczystością, — Karolowi poddały myśl sprawienia polskiéj wilii Pułaskiemu. Nosił on się z nią dość długo, dumał, rozpytywał, wreszcie uznawszy możność, postanowił tę niespodziankę doprowadzić do skutku. Może i jemu samemu przypomnienie to dla stęsknionego było potrzebne serca.
Taił się w początkach z tém, jak je zwał, dzieciństwem, ale naostatek musiał się zwierzyć panu Maciejowi, bo bez jego pomocy, wykonać się to nie dawało.