Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.
310

to będzie. Tylko co się tyczy jutra.. to post i wilija..
— Wilija! a prawda rzekł smutnie Pułaski..
— Więc jutro.. to się jakoś przekołacze, a na Boże Narodzenie ja za lusztyk ręczę.. dodał Rogowski.. Zastawim się a postawim po szlachecku!
Cała noc niemal zeszła na gawędzie przerywanéj i wiązanéj na nowo. Rozchodzono się i pożegnawszy wracano znowu. Zastawiono wieczerzę. ale mało kto ją tknął, poiło i karmiło żywe słowo. Mówili o Polsce, nagadać się nie mogli. Każdy z sakwy podróżnych pamiątek dobywał, co miał najdroższego, wszystko swoje tak się wydawało zajmującém.
Karol, który powrócił rychło, więcéj się przysłuchiwał niż mówił. —
Każdy z nich był z innego kąta szerokiéj ziemi polskiéj rodem, ale uczucia i wspomnienia ich łączyły. Kościuszko litwin, z Brzeskiego długo żył w Warszawie i na Mazurach, znał dwór, króla, Czartoryjskich i wielu owego wieku ludzi, od których z goryczą w sercu uszedł dobrowolnie. Pułaskiemu śniło się zawsze Podole i Ukraina, trochę kozacza, nieco szlachecka, taka, jaką dziś już znaleźć chyba można na pomniku w Ławrze