Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/316

Ta strona została uwierzytelniona.
314

po polsku łamali opłatkiem.. Mój Boże! komuż to łez nie wyciśnie!.. Kto nie uczuje nic.. ten.. dodał bijąc pięścią o stół — ten.. psa nie wart! A teraz — sza.
— Majorze.. na Boga! tajemnica!
— Zmilczę, dochowam jéj! ale zlituj się wystąp jak należy. Jeśli pieniędzy zabraknie.. mam jeszcze łańcuszek złoty.. zastawim go lub sprzedamy.
— Niepotrzeba.. przerwał Karol.. Wy tylko skłońcie jenerała i gościa, żeby z obiadem, wedle zwyczaju narodowego i religijnego do gwiazd poczekali..
— To moja rzecz, i nie będzie trudno, odparł Rogowski. — Gość nasz zdaje mi się, nieco filozof — ale go téż katolicka matka karmiła.
— Ale poczciwy człowiek, zgodzi się na wszystko!


Nazajutrz rano dzień po nocy chłodnéj wstał dziwnie pogodny i ciepły, a choć pora nie zupełnie przypominała nasz Grudzień i było raczéj wiosenno jakoś niż zimowo, data 24 mówiła o wilii; przywodziła na myśl wszystkie Adamy i Ewy