zeschłą gałęzią myśleć się nie chce.. przynajmniéj dopóki mam szkaplerz ks. Marka na piersiach..
Karol zamyślił się nad swoją Campanullą.. pobiegł sercem do Skały.. tam obchodzono jéj imieniny.. a on nie mógł nawet cichem ją rozbudzić życzeniem..
Ale ufał, wierzył, że tam kiedyś z Saracenką powróci, że ona go tam czekać będzie, stała, wierna, niezmieniona. Niestety! Znał świat tylko ze swego poczciwego serca.. w które się jeszcze zęby czasu nie wpiły..
Pili zdrowia..
Naprzód — Polski wolnéj od morza do morza..
Potém wiernych synów téj matki w żałobie.
Potém przyjaciół za morzami..
A w ostatku owo polskie, owo stare.. owo nasze.. kochajmy się!
Bez tego symbolicznego kielicha miłości i zgody nie było nigdy w Polsce uczty żadnéj.
Niech mi kto pokaże na świecie naród, któryby myśl tak świętą, tak wielką zamknął w dwu słowach, bez których nie było biesiady, nie było przyjęcia..
Coś w tém większego jest nad rozpasanie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/331
Ta strona została uwierzytelniona.
329