trzęsła, bo jéj już silniejsza nad nią wola nie trzymała.
To było z jednéj domu strony, z drugiéj mieszkał syn i synowa i kobiety, tam się chroniło życie powszednie dworu, które gwarzyć musi i śmiać się musi.
Jakób nie mogąc być żołnierzem, gospodarzył po żołniersku, ale téż z sercém rycerskiém. Ilekroć na szablę a na konia spojrzał to wzdychał, o kiju chodzić zmuszony, zmuszony siać i zbierać.. a prowadzić żywot włodarski. —
Gdy siedział pan Jakub niemal tak wyglądał jak ojciec, tylko młodszy, posępniejszy. Truło go to życie ekonomskie, czuł dopust Boży w tém co go bogaciło.
Dwie izby, pańska i jéjmościna stykały się z sobą. W drugiéj stały małżeńskie łoża pod kotarą i krośna, a na stole pobożne księgi.
Obok jejmości, pod jéj bokiem chowały się dziewczęta ubogie, daléj była izba sług, apteczka, śpiżarnie i czego potrzebuje dwór wiejski.
Jakub miał jednego tylko syna; tego już i dziad i on tak karmili aby dług zapłacił za obu, za jednego że umrzeć nie mógł na polu bitwy, za drugiego że konia nie dosiadł. —
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.
45