Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.
55

Białe te ręce żelaza tknąć nie umiały, a z miękkiego gacha nie mógł rycerz wyrosnąć. —
Więc ludzie poważni źle wróżyli, mówiąc po cichu: — Chyba Bóg!
Jedni go zwali Stolnikiem Litewskim, drudzy Soliterem, co ojczyzny wnętrzności wyparał, inni, jak pan Adam, Galantem Imperatorowéj. Królem uznawali go ci tylko, co w sercu ojczyzny nie mieli, którą on za spokój i zgodę miał sprzedać; ze strachu moskiewskich posłów i z grzeczności dla Imperatorowéj Jéjmości.
Gdy przyszedł ten czas upokorzenia i upadku, że ów Piast na drwiny, posadzony był na stolicy, — co było serc poczciwych, przeczuło, iż zbliża się uroczysta wieków godzina.
A choć weseliła się stolica, kraj przywdział żałobę. Ale owe stare orle gniazda wytępiły saskie łowy i pozmierała cnota bezpotomnie, a wielu ślepych i krótkowidzących ujęto strachem lub łaską.
I była Polska rozdzielona przez dzieci własne, nim ją rozszarpali oprawcy narodów; tak iż w niebezpieczeństwa godzinie na jedno serce co zaszło krwią, dziesięć uśpiły fortele i mamidła.
Nie mogła skrępowana macierz wstać cała,