— No? czegoż? o mnie? opryskliwie spytał Karol.
— No, no, nie gniewajcie się — sza — no, nic, nic, paneńku, rzekł Poremba.. at w starym czerepie lęgną się dziwolągi.
— Ale dajże mi spać, zawołał Karol.
— To też tylko dobréj nocy życzę.. wyszedł wreszcie, Stach i Karol spojrzeli po sobie.
— Ten coś już zwąchał, zawołał gorąco Karol, idź ty mi za nim i patrz, czy się spać położy.
Minął dobry kwandrans, we dworze jeszcze ten i ów się kręcił.. noc była choć ciepła, ale czarna i posępna, wiatr chwilami zawiewał nagle i znowu po nim cisza, jakby co przeleciało i znikło — kiedy niekiedy z pośrodka ponurych chmur błysła gwiazdeczka i zgasła.
Nareszcie na podwórzu, we dworze wszystko usnęło, światła z kolei po jedném pogasły, tylko na górze u Ewusi ciągle jeszcze błyszczało. Karol zrzuciwszy odzież codzienną, przywdział kurtę, buty, pas, pistolety, szablę Saracenkę przypiął z uczuciem dumy do boku, ryngraf pod szyję, ręce mu się trzęsły..... Staszek i on wzięli juki i cicho na palcach wysunęli się ze dworu.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.
91