Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.
110

dzie, Karol pobiegł na wyznaczone mu miejsce pod murzynka. — Była to w istocie dziura czarna wśród najbrudniejszego domostw steku; ale gospodarzem domu był żyd z Polski, a u niego wszyscy jak u siebie, spokojni wchodzili i wychodzili pewni, że ich nie zdradzi.
Nocą już wszedł Pluta do izby licho oświeconéj, w któréj otoczonego kilku nieznajomymi sobie ludźmi, zastał jenerała Kościuszkę.
Żwawa już toczyła się rozmowa...
Z niéj dopiero dowiedział się Karol, że w Polsce wszystko było pogotowiu do powstania, że tą razą nie szlachta, nie pospolite ruszenie, nie konfederacya, ale samo wojsko z ludem i mieszczaństwem rozpoczynać miało.
Po tym jednym znaku łacno było rozeznać, jak niezmierna różnica dzieliła wszystkie usiłowania dawniejsze obrony kraju od teraźniejszego. Rozpoczynała się widocznie epoka nowa, podnosiła się Polska młoda, odrodzona, cała... którą chrzest trzeciego Maja wprowadził na świat... Nie wyłączano szlachty, ale réj już nie do niéj należał. —
Zdaniem Kościuszki naród nie był jeszcze należycie przygotowany do ogólnego powstania,