Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.
125

szpiega... dodał Kopeć.. co dziś lub jutro nieochybnie nastąpić musi.. dopełniłbym reszty obmyślanego stratagematu... który mi chodzi po głowie. Puszczę mu bąka, że mamy zamiar na Żytomierz uderzyć.. wprawdzie nie miało by to sensu.. ale moskal gotów zawsze uwierzyć w nierozważne zuchwalstwo polskie.. będzie musiał siły swe skupić, a my.. my się tymczasem przemkniemy.
— Brygadyerze, przerwał uśmiechając się Pluta.. czy się też da wziąć na tak gruby fortel?
— Da się.. rzekł Kopeć.. znam go.. zresztą sprobować i tego muszę, bo innéj rady nie mam.
To mówiąc Brygadyer wydał rozkazy ostatnie dla taboru, wysłał ludzi do rozsypanéj brygady, i nie okazując najmniejszego niepokoju, dosiadł konia by razem z Karolem do kwatery powrócić. Przewidział dobrze, iż użytym fortelem Szeremetyewa związać potrafi i drogę sobie z pośrodka nieprzyjaciół otworzyć.


Tegoż wieczora jak przewidywał, Kopeć wykonał drugą część swego planu; powiodło mu się