Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.
128

też tak z założonemi rękami stać nie wypada.. lada dzień się kopniemy wprost do WPana z wizytą do Żytomierza... miasto dobyć fraszka... a Szeremetyewa w szlafroku złapiemy...
— A! a! co pan żartuje! zawołał żyd łamiąc ręce, to nie może być!
— O nie żarty panie Zinberg, to musi być kiedy ja wam powiadam pod Cherimem... wszystko ukartowano... zamawiam sobie u jegomości kwaterę... Ruszajmy szybko nim się Szeremetyew opatrzy. miasto ogarniemy... sam on nam to ułatwił wyprawiając Gorczakowa...
— No — a zkądże pan wie że wyprawił Gorczakowa? pytał żyd zdumiony.
— O ja muszę wiedzieć wszystko, rzekł Kopeć z uśmiechem...
Żyd był tak jakoś skłopotany, zaniepokojony, że nie mogąc na razie przyjść do słowa westchnął tylko.
— Nu — rzekł po chwili — panowie w tych rzeczach macie więcéj rozumu odemnie — ja się na tém nie rozumiem... ale mnie by się zdawało, że to bardzo niebezpieczna sprawa.
— Na wojnie nie ma nic bezpiecznego, od-