peć winien był niezmiernéj przytomności umysłu i energii swéj, że się prawie bez straty dobił z brygadą do Bugu, wzmocniony kilką zabranemi oddziałami po drodze —
Pochód ten gorączkowy, przyspieszony wśród kraju, którego najmniejszy grodek, grobla, wzgórza osadzone były załogami moskiewskiemi, do wściekłości niemal doprowadził nieprzyjaciela. Kopeć i jego towarzysze do ostatniego żołnierza dali dowody nietylko męztwa, ale przezorności i czujności, trafności w wyborze środków niezmiernéj. Odwrót ten pełen niebezpieczeństw, mniéj głośny nad inne czyny, może od wielu słynnych walk był trudniejszym.
Kopeć z pokorą i prostotą nie chlubiąc się, skupione kilkotysiączne wojsko i dział kilka zdał doprowadziwszy, razem z sobą pod komendą jenerała Granowskiego.
Lecz X. Marek powiedział im:
— Idźcie, a wynijdziecie... a nie rzekł —
— Idźcie, a zwyciężycie!!
Początki powstania tak wszędzie niemal były pomyślne, iż to powodzenie samo zastraszać mogło... Nigdyśmy tyle szczęścia nie mieli. —