Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.
160

Ale któż po troszę téj nieszczęśliwéj ojczyzny nie zdradzał? począwszy od JMKs. Prymasa aż do Najjaśniejszego Pana, od hetmana do protokulisty? Kogo tu powieszą, a raczéj kogo nie powieszą?
Na ratuszu frasunek wielki, bo już lud sam wlecze ofiary... Zakrzewski z Wybickim ratują powagę rządu... i pochwyconych... osądzono przynajmniéj na szubienicę...
Idą kozły ofiarne, siedemdziesięcioletni hetman, starzec bezsilny... niesiony w krześle pod szubienicę... Ankwicz z Zabiełłą, którzy się kłaniają ludowi tak grzecznie, jak się Moskalom kłaniali, a lud plwa i pokazuje im pięści.
Ankwicz rusza ramionami... Źle wychowani ludzie!
Naostatek ciągną fijoletowego Biskupa, który woła do tłumów apellując.
— Jeżeli ja? czemuż nie inni także? czemu nie wszyscy? jest nas wielu! Jeślim brał od Moskwy pieniądze, bralić i drudzy...
Trupa z krzesła zdjęto i powieszono... elegant z kapeluszem krzyczał i bronił się rozpaczliwie, nieprzyzwoicie, lud go zahuczał swym rykiem.