Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.
191

Nie są to jeńcy wojenni — to buntownicy przeciw najjaśniejszéj monarchini.
U brzegów Adryatyku na placu przed Dożów pałacem chodzi ich kupka zadumanych... tłum ciekawy za niemi. Wenecya nie przeczuwa, że ci tułacze są dla niéj przepowiednią losu dzieci, które żebrać będą lata długie na wygnaniu. — Hodie mihi — cras tibi.
Inni posiadali u brzegów Bosforu. Turek ich żywi litością i strawą, a pociesza... wolą Bożą...
Na górach Szwecyi błąkają się rozbitki... i Szwed im rękę wyciąga, ale to już nie owa żelazna dłoń Karolów i Gustawów, nie ta to Szwecya co światu była groźną... siostra to Polski w utrapieniu, ograbiona i wylękła.
Ci co daleko od ziemi swéj odejść nie mieli siły, skupili się u brzegów Elby — tu ich zimne, ostrożne, ciche wita współczucie. Sasi zachowali pamięć strat dla Polski poniesionych, a grzechów swych względem niéj zapomnieli. Przytułek dali i strzechę... Augusta silnego potomstwo codzień jest słabsze.
Reszta ciśnie się do Paryża...
Paryż to Rzeczpospolita, to — mówią, sio-