Gdy na tronach siedzący stróże prawa, sprawiedliwości wykonawcy, dopuszczają w oczach swych zarzezać męczennicę.. gdy jéj dzieci rodzone leżą jeszcze głową w popiele.. obcy.. mali, drobni ludzie, imion nieznanych — biorą stronę upadłéj.. ślubują sobie jéj sprawę.. imiona Tremo, Barsa, De la Roch’a, Verninac’a, Parendier, Caillard’a.. dość przypomnieć...
Gdy Rzeczpospolita francuzka państwo potężne ideą nową, pełne współczucia dla Polski, czekać jéj każe — lepszéj zręczności, pogodniejszéj chwili — około posiłkowania krzątają się.. kto? tacy, którym brak kawałka chleba częstokroć.. Dla nich możliwość, konieczność odbudowania Polski jest tak widoczną, iż zdaje im się.. dość rękę podnieść, by się.. to spełniło —
Dla tych, co się już podzielili zdobyczą.. rzeczy zdają się skończone.. zapieczętowali grób i postawili przy nimi straże, aby trzeciego dnia nie powstała z martwych. — Bardzo im się téż prostém i naturalném zdaje, aby wielcy mężowie, obrońcy Polski, ludzie serca i duszy mężnéj — otarłszy łzy, wybrali sobie drugą matkę... Madalinskiemu, Kościuszce, Dąbrowskiemu, łaska monarchów,.. (w ich pojęciu litość) otwiera
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.
193