lerowane, bohaterstwem dobijają się i dobijają szacunku... lecz...
— Rzeczpospolita francuzka wyrzekła uroczyście, przerwał Karol... iż narodom uciśnionym pomoc jest winna...
— Tak, zawołał Darewski, powiedziała to w chwili gorączki, z któréj powoli ostyga... im szczęśliwszą będzie, im świetniéj tryumfującą, tém my mniéj na nią liczyć możemy... Powodzenie uczyni ją bojaźliwą, zwycięztwa zrobią ostrożną, wyczerpanie się zmusi do egoizmu... Już dziś rzeczpospolita daleko odeszła od tego kresu, na którym stojąc, świat odrodzić obiecywała... Któż przewidzi, czém skończy?
Jesteśmy w ręku Francyi narzędziem, postrachem, groźbą i pozostaniemy długo tylko... narzędziem.
Smutnie pospuszczali głowy.
— Przyszliśmy jednak oba, rzekł Karol...
— I oba dotrwamy, bo tu idzie w przekonaniu mojém, dołożył Darewski, nie o tę naszą Polskę sierocą, ale o sławę dawną oręża polskiego, o rozgłos imienia, o życia naszego świadectwo. Manifestujemy się, jak niegdyś po Grodach, ażeby przedawnienia nie dopuścić. I nie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/262
Ta strona została uwierzytelniona.
262