Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/282

Ta strona została uwierzytelniona.
282

rzadko skosztował wina, często samą wodą pragnienie koił, głód chlebem suchym.
Potęga ducha łatwém czyniła nad ciałem zwycięztwo; dziwili mu się jedni, obawiali go drudzy, młodzież starała się mu sprostać.
Różnił się wiele Karól od ludzi téj epoki i otoczenia swojego. Wszyscy niemal od żołnierza do wodza byli to ludzie poświęcenia bezbrzeżnego, zacności wielkiéj ale prostoty, naiwności, łatwowierności niemal dziecinnéj. Ze smutków do wesela, od nadziei do rozpaczy przejście dla nich było tak łatwem... iż nie jeden dzień piosnką zaczęty, jękiem się zamykał.
Było w nich to, co się spotyka w każdym żołnierzu, niosącym co dzień życie na ofiarę — łaknienie rozrywki, rozbujanie serdeczne, ochota do szałów chwilowych, wynagradzających upojeniem ciężkie żywota powszechnego trudy.
Dni też te pochodów, po za któremi nic widać nie było oprócz długiego szeregu podobnych im dni bez końca... kończyły się często hulanką, butelką, wrzawą lub temi lekkiemi miłostki wędrownemi, z których zeschły kwiatek i tęskne wspomnienie unosił wiarus w tornistrze do domu lub grobu. Karol pędził wieczory z niemi, ale