Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/313

Ta strona została uwierzytelniona.
313

Jest jakiś mistycyzm i fatalność nawet w datach tych dziejów zapomnianych.
Znowu w dniu 3 Maja 1799 roku, w tę pamiętną rocznicę ustawy, co Polskę odrodzić miała, weszli Polacy do Rzymu... szczątki ludzi w łachmanach odzieży.
Tym razem nie mógł już Dąbrowski wybrać z szeregów lepiéj odzianych, aby ich wiecznemu miastu pokazać przystojniéj, bo nie było jednego całego munduru, jednego obuwia ludzkiego w batalionach... Szli odarci w bohaterskich oszarpanych sukniach, kurzawą i błotem okryci, ogorzali, wychudli... a widok ich obudzał litość nawet w nielitościwych.
Dwa dni przesiedzieli tylko na ruinach, zszywając cierpliwie odzież... za którą obiecano im nową w Peruggii... Wyszli na tę wyprawę nowego rodzaju, aby się przeodziać do boju...
Dąbrowski ze swymi cudów dokazywał pod Cortoną... ludzie rośli w obliczu niebezpieczeństw na olbrzymów.
Tu major Kamiński idąc do zdobycia wrót zabarykadowanych, kulą ugodzony został w nogę... Choć okulawiały, czując upływającą krew, nie wstrzymał się, spieszył tylko prędzéj, póki