Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/329

Ta strona została uwierzytelniona.
329

nie oszczędzały, narażając wszędzie, gdzie największe groziło niebezpieczeństwo — zdziesiątkowane zostały i przerzedzone straszliwie.
Połowa polskiego żołnierza padła, reszta od chorób i ran ginęła powoli, liczba się co dzień zmniejszała.
Jazdy nie było już nad sto wychudłych koni i zbiedzonych ludzi. — Po lazaretach i zapaśnych kwaterach karmieni pół-chlebem i połowiczną strawą, umierali z nędzy... musiano pomyśleć o nowéj reorganizacyi, którą wojna w prędce zdezorganizować znów miała.
Razem z innymi wysłano Karala i Tadeusza do Marsylii, gdzie polskie legijony z resztek i posiłków skupić się miały, łachmany swe zmienić na odzież nową i uzbroić...


Ale nie długo trwał potrzebny ten wypoczynek — wojna się rozpoczynała... legion spieszył, by w niéj uczestniczyć. Część jego na stanowiskach nawet pozostała. Położenie wojsk francuzkich równie prawie było rozpaczliwe i trudne, dzieliły one niedostatek posiłkowych półków, ich trudy i głody... Honor sztandaru wymagał wy-