Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.
82

chętnie go przyjmowano. Zmienił tak panów kilku, aż to służebnictwo mu się sprzykrzyło.. Grosza był uzbierał trochę, myślał że we Francyi, wydającéj mu się jakoś wesołą i łatwą do życia, wśród ludzi na pozór życzliwych i gościnnych — osiedli się, zapomniawszy staréj, matki — ojczyzny.
Czarne też oczy ładnéj dziewczyny przytrzymały go nad Sekwaną.. Dziewczę to było istną paryżanką żywą, dowcipną, zręczną, wygadaną a bez.. serca, choć z tak szczęśliwym temperamentem, że gdy chciała płakać, mogła na zawołanie. Był to dar, którego jéj wiele zazdrościło rówieśnic.. Urodziła się na komedyjantkę.. To téż Staszka uwikłała tak, iż się dla niéj wyuczył po francuzku, przebrał po francuzku i gotów był zostać francuzem.. Kazała mu się z sobą ożenić — choć była ubogą i miała familią — Stach bez namysłu poszedł do ołtarza. —
Był to tylko prolog dramatu.
Założyli mały sklepik na przedmieściu ś. Antoniego, handelek szedł wcale nie źle, ale jejmość się stroiła nadto.. a dziecię pól i wsi tęsknić zaczęło i blednąć w tych murach, w tym niezrozumiałym szumie.. Kraj, który z razu nie wydawał mu się obcym, co chwila mniéj stawał się swo-