Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.
83

im.. brakło mu z razu rzeczy nie wielu, potém — wszystkiego. Tak to zawsze na cudzéj ziemi; na chwilę człek do niéj przystaje, potém otwierają mu się oczy serca, i wszystko go od macochy odpycha.. Pierwsze dni łatwe, ale gorzkie — ostatnie.
Po miodowych miesiącach, latach młodszych, które ozłacała miłość, umiejętnie podsycana przez paryżankę — nastąpiła rzeczywistość naga, biedna, przykra.
Staszek z kochanka przeszedł powoli na wyrobnika, dziewczę z czułéj małżonki na swarliwą gosposię, która dniem i nocą nie dawała pokoju, a potrzebowała się kłócić z temperamentu i zwyczaju. Życie ze słodkiego marzenia stało się męczarnią — krótkie téż powodzenie początkowe przebrało się; klęski i niedostatek poszły za niem. Pierwsza mała strata otworzyła drzwi.. ruina nie potrzebowała długiego czasu. Im Staszek wysilał się bardziéj na powetowanie, tém szybciéj szedł do zguby.
Z przekupnia trzeba było pójść na prostego parobka.. Młoda żona zaczęła mu się bezwstydnie bałamucić z innemi, on kochał ją i płakał biedaczysko.. Gdy jéj wyrzucał niewiarę, zakrzyczała