Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Typy i charaktery.pdf/11

Ta strona została skorygowana.
— 11 —

łzy matki, nowe zaklęcia syna; ale na co się to wszystko zdało z jego nieszczęśliwym charakterem, który go na tysiące wystawiał niebezpieczeństw, bo się niczemu oprzeć nie miał siły.
Dalszy żywot Tymka odpowiedział początkom, dopóki żyła matka, która miała nad nim przewagę i łzami wszystkiego z nim, co chciała, dokazać mogła; póty strzeżony szedł jako tako, nie bez szwanku, ale przynajmniej nie upadając tak często, jak był powinien. Myślała bardzo staruszka, zkądby mu taką wziąć żonę, któraby ją zastąpić potrafiła, ale na nieszczęście nie znalazła jej, bo była może zbyt wymagającą, i zostawiła Tymka sierotą!
Tu dopiero sypnęli się nań ludzie, jak na pastwę, a stary dworek Zaharów, otwarty dla wszystkich dzień i noc, począł być pełen. Objadano, opijano i oszukiwano biedaka, który z najweselszą miną znosił te napaści opłacane uściskami, i choć poznawał się na ludziach, bo ślepym nie był wcale, nigdy w oczy im nie odważył się z niczem, coby ich odstręczyć mogło, odezwać. A gdy starzy matki przyjaciele przyjadą i poczną go naprowadzać na dobrą drogę, to się rozczuli, rozpłacze, doskonale im mówi o swoich błędach, wybornie z niemi ludzi sądzi, a ledwie oni za wrota, przyjaciele we drzwi, rękę im wyciągnie i na chwilę zimniejszy, wnet się rozdobruchać daje.
Czy to było lenistwo, czy brak siły? czy takie jakieś usposobienie dobroduszne, dosyć, że choć wady natrętów i obsiadujących go darmozjadów znał doskonale, nie umiał ich odepchnąć nigdy.
Byli niedaleko w sąsiedztwie państwo Brańscy, nieźli sobie ludzie, ale obciążeni familją, na której czele stała dwudziestokilkoletnia córka, panna Tekla. Na nieszczęście ani młoda, ani piękna, ani posażna, i osmutniała swem położeniem, nie wybierała się już podobno za mąż, gdy komuś przyszedł do głowy projekt ożenienia z nią Tymka. Tymek tak był sławny ciemiega i dobrowolne stworzenie, że można było ręczyć, iż go ożeni kto zechce.