Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Typy i charaktery.pdf/17

Ta strona została skorygowana.
— 17 —

Wiek XVIII, którego część przeżył dojrzałym, przeszedł rzec można mimo niego, nie tknąwszy go wcale, złej jego części nie widział, w dobrej miał udział czynny, a w zepsucie wierzyć nie chciał nawet, i takiego jakie w istocie było nie przypuszczał. W ten sposób przepłynąwszy niezbrukany epokę brudów pełną, czysty stanął w nowszej, a równie dlań niezrozumiałej i obcej. Nie mógł też wcale pojąć, co się i dlaczego działo, czemu świat drgnął na swej osi, ludzie szukali dróg nowych, umysły skrzydeł do lotu, ręce prac świeżych, piersi świeżych nadziei. To czego był świadkiem, wpoiło weń przekonanie swej trwałości, nie umiał przypuścić, by co żyło przeżyło się i umarło; wierzył w konieczność egzystencji całej przeszłości i wyjeżdżając z domu zawsze się zdawał gotów spotkać pana Wojewodę, lub chorągiew pancerną. Niestety! dawno to wszystko padło z liśćmi jesiennemi i stopniało jak śniegi, ale pan Chorąży kiedy mu kto tego dowodził, głową kiwał, wąsa kręcił, uśmiechał się tylko i nie próbując przekonać językiem, klnął czasem dobitnie, ruszył ramieniem zaciskając usta i uchodził pospiesznie.
Mało z domu wyjeżdżał, nie wielu ludzi przyjmował, bo mu rówieśników cmętarz pozabierał po jednemu i osmutniawszy w końcu nikogo o to nie obwiniał tylko siebie i wiek swój podeszły.
— A kto to do starego pojechać zechce? — mawiał — Bóg to tak dał i dobrze uczynił, że do siwizny mniej się ludzi garnie, bo to uroczysta godzina przygotowania do śmierci i przyszłego życia; człowiek drugim niezabawny, o Panu Bogu mu myśleć i pod kościołem siedzieć.
Kilka już razy z tą chętką wyniesienia się do miasteczka odezwał się pan Chorąży, ale okoliczności mu nie dozwalały opuścić majątku. Wnuk po bracie, jedynym był jego krewnym bliższym i spadkobiercą, ale to było młode chłopię i nie w smak Chorążemu, więc majątku mu oddać nie chciał. Zdaje się, że dziwniejszej los nie mógł stworzyć sprzeczności, jak tych dwóch