Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Typy i charaktery.pdf/22

Ta strona została skorygowana.
— 22 —

wyjechał za granicę na lat kilka, poznał tam jakąś niemiecką grafiankę istotnie z wielkiego domu, ale ubogą, zakochał się po uszy, oświadczył i już było po zaręczynach, gdy przyjechał do Chorążego, po którym że miał kiedyś dziedziczyć, trzeba było u niego i o błogosławieństwo i o pozwolenie prosić.
Wiele było przyborów nim mu to potrafiono powiedzieć, stary wysłuchał cierpliwie, ale djable kiwać głową począł.
— Niemieckie grafiątko, rzekł z cicha, a kto tam ich wie nawet czy szlachcianka!
— Takiej familji, przerwał pośrednik z hrabiów N.
— At! porzuć waść! ot lepiej daj mi słowo uczciwe, że to tylko nie jaka kucharka. Niemieckie szlachectwo dla mnie jak niemieckie kazanie, albo to niemcy mogą być szlachta! wszak to wszystko fabrykanci! Zresztą nie rozumiem, żeby mając tu tyle panien do wyboru, aż tam sobie pójść szukać żony. Kiepski interes mosanie, ale co ja stary pomogę, kiedy wy mnie nie zrozumiecie. U was człowiek i człowiek to i para, a według mnie, żeby była para, dobrze szukać potrzeba i nie kumać się wróblowi z jaskółką.
Choć pan Adolf miał lat trzydzieści, Chorąży zawsze go jeszcze traktował jak młokosa, a że piękną miał wieś i kapitały, musiał go młody szanować, i choć z obawą i przykrem uczuciem jechał do Zabierzy, po staremu grał tutaj rolę swoją wnuka.
Co się tycze gospodarstwa i zbierania pieniędzy, stary miał na to właściwy sobie odwieczny sposób; w żadną nowość nie wierzył, siał, żął, zbierał i sprzedawał, co się bez żyda nigdy nie obeszło, potem grosz chował, że ludzkie oko już go więcej nie zobaczyło. Tak się kapitały powoli składały. Choć życie było wygodne, ale do niego wszystko wieś dać musiała, nie kupowało się nic prawie lub mało, gotówka zaklęta nie wychodziła nigdy, grosz był rzeczą nietykalną i cała attencja ku temu wymierzona, aby dom sobie wystarczył. Mięsa wołowego nie jadano chyba gdy go arendarz kontraktowego dostarczył, lub chudego wolika